linda89
40%
Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ok.Kalisza
|
Temat postu: |
|
|
Jakby wam sie nudzilo to wrzucam moje nowe story
A jednak miłość
Tak... Spotkaliśmy się na koncercie... Ale co z tego? Zrobiłam sobie z nim zdjęcie i co z tego? Odpisał nawet na zaległego maila, nawet dwa razy napisał do mnie pierwszy...
Nie cieszyłam się z tego tak, jakby to było kiedyś. Mój stan psychiczny był na granicach wytrzymałości. Depresja była blisko... bardzo blisko.
Powinnam skakać ze szczęścia, a traktowałam to zupełnie obojętnie. A skoro pisał pierwszy, musiało mu zależeć. Nikt nie potrafił zmienić mojego nastroju. Byłam przygnębiona, bo Kamil wciąż milczał. Mijał grudzień, a on...
Wszyscy mi powtarzali, że to kolejny kretyn na mojej liście. Na liście tych, którzy powiedzieli mi BYE zanim zaczęła się znajomość. Co prawda Kamil nie powiedział BYE... Nic nie powiedział.
Byłam pewna, że ta znajomość ma wielki sens. On jest bardzo mądrym chłopakiem i ma dobrze poukładane w głowie. Ale co to za porównanie Kamila z Adrianem. A mi zależało bardziej na tym zwykłym chłopaku z okolicy. Wiem, że zawiodłam Adriana i pewnie sama siebie też, ale to było silniejsze ode mnie. Ady nie dawał za wygraną, wciąż pisał, a ja nawet nie odczytywałam maili. Co on musiał czuć?!
Może w głębi duszy wiedziałam, że Adrian jest raczej nieosiągalny, ma dziewczynę, mieszka w Rumunii i przede wszystkim dzieli nas bariera językowa. Nie znałam perfekcyjnie obcego języka, po angielsku umiałam pisać, a ogarniał mnie paniczny strach, kiedy miałam coś powiedzieć. Tego nie lubiłam w sobie. Niestety w każdym z nas jest coś, z czym ciężko nam się pogodzić.
- Jeszcze Ci nie przeszło?! On ma Cię gdzieś, a ty nadal płaczesz przez niego! - krzyczała Ola.
- Bo ty nie wiesz jak to jest! Nie mogę dopuścić, żeby następny chłopak...
- Wybacz, ale nie mogę Cię zrozumieć! No właśnie, co ty odwalasz do jasnej cholery?! Adrian wysłał mi chyba 5 maili, że mu nie odpisujesz i błaga o choćby jedno twoje słowo!
- Daj mi spokój! Nie mam do tego głowy! - uciełam rozmowę i przyspieszyłam kroku.
- Kretynko, Adrian to napisał, słyszysz?! ADRIAN SANA chcę być twoim kumplem, a ty nie masz do tego głowy? Uderz się w nią mocno, może Ci rozum wróci.
- Przestań! To i tak nie ma sensu! Bajka... Adrian i ja znajomymi. Koniec tematu. Muszę przekonać do siebie Kamila.
- Myślałam, że Cię znam. A widzę przed sobą kompletnie obcą osobę. Zmieniłaś się. I nie mogę powiedzieć, że na lepsze. Powinnyśmy od siebie odpocząć. Jak zmądrzejesz, daj znać, bo teraz i tak nie mamy o czym rozmawiać.
- Nikt nie stara się mnie zrozumieć.
- To Ty nie rozumiesz nikogo! Skoro Kamil milczy od końca września to chyba o czymś świadczy! I niech żałuje, bo stracił wiele. A ty zacznij myśleć o sobie, zwłaszcza, że masz szansę spełnić swoje marzenie, które do niedawna było tylko fantazją.
- Moje serce krwawi, dopóki starczy mi sił, będę walczyć o Kamila. - powiedziałam i wsiadłam do autobusu.
- Jej upartość nie zna granic. - pomyślała Ola i również wsiadła do swojej 16-stki.
- Mógłbyś dać jej szansę, przecież ona nic od ciebie nie chce... - rzekł Damian.
- Tego nie jestem pewien. - oświadczył Kamil.
- Ale ja jestem pewien. Proszę, nie rań jej. Ciekawe jakbyś się czuł, będąc na jej miejscu...
- Gdyby jej naprawdę zależało, podeszłaby do mnie.
- Owszem, gdyby była śmiała... A ty ją po prostu olałeś!
- Daj mi spokój! Poza tym nie mam czasu na głupoty...
Szli ulicą górnośląską w poszukiwaniu prezentu dla mamy Damiana.
- No więc...
- Nie zaczyna się zdania od "no więc". - poprawił go Kamil.
- Mogę na Ciebie liczyć?
- W sprawie prezentu owszem.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Pytam o Martę.
- Wyraziłem swoje zdanie na ten temat. Nie rozumiesz po polsku? Obawiam się, że będziesz musiał sam wybrać prezent dla mamy. Cześć! - zdenerwował się i udał się w kierunku przystanku.
Leżałam w łóżku, nie mogłam się skupić na nauce. Zbliżała się Gwiazdka - czas radości. A ja zwykle po świątecznym obiedzie płakałam. Jeszcze 2 tygodnie...
Dlaczego tak bardzo zależało mi na Kamilu? Nie wiem, coś w środku mną kierowało. Jakbym znała przyszłość, nie dawałam za wygraną. Czasami nie rozumiałam samej siebie, czas leciał, a pustka w moim sercu zdawała się powiększać. Podczas głębokich rozmyślań postanowiłam, że jednak odpiszę na e-maila Adrianowi. Nie myślałam o tym co piszę. I byłam pewna, że w moim krótkim mailu znajdzie się dużo błędów, ale w końcu byłam w trakcie nauki języka. Z drugiej strony Adrian też nie był orłem...
"Hi Dear
Forgive me that I didn't write...
I have many troubles
People're saying that I'm stupid
Maybe it's a truth
I need him, but he is not avalaible
Why am I writing about it to you?
I don't know
Btw How are you? Why did you think about me?
Why did you write to me?
Why do you like me?
Best wishes"
Pewnie Ady się ucieszył, że wreszcie dostał odpowiedź. Byłam mu to winna. Płakałam pół nocy. Nie mogłam zrozumieć pewnej rzeczy. Moje koleżanki wybierają sobie kolegów i im się to udaje. Spojrzą na jednego i po jakimś czasie są razem. To mi się nie podoba. Wszystkie mogą, a ja? Chciałabym znaleźć przyjaciela, skoro on sam nie może mnie znaleźć. Nie mogłabym zmusić kogoś do miłości, ale... Pragnęłam przyjaźni właśnie z nim.
Następnego dnia obudziłam się około południa. Była sobota. Z nudów weszłam na internet. Zaskoczyła mnie tak szybka odpowiedź od Adriana.
"Hi Marta
I'm so happy... Do you know, why?
You really know it!
How can I help you?
I'd like to see you... I miss you Believe me
We must talk
I have a surprise for you
Pozdrawiam
Ady"
Na początku nie zwróciłam uwagi na polski wyraz... Dopiero po kilku minutach go zauważyłam. Stwierdziłam, że to nic nadwyczajnego, przecież Ady bardzo lubi Polskę i polskie fanki, więc...
Nastąpił przełom, bo przez chwilę nie myślałam o Kamilu. Mimo to bez przerwy stawiałam sobie pytanie "Co dalej?"...
Był piątek 21 grudnia. Zmęczona po ostatnim tygodniu nauki w starym roku, wracałam do domu. Prawie zasnęłam w autobusie. Na szczęście w domu czekało na mnie ciepłe łóżeczko. Nie myśląc o niczym innym, wtuliłam się w poduszeczki i przykryłam sie kocem. Odpłynęłam bardzo szybko. Niestety z błogiego stanu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Tym razem zapomniałam go wyłączyć... To była Ola. Namawiała mnie, żebym do niej przyjechała, że lepiej ponudzić się razem niż osobno. Te argumenty nie trafiały do mnie, bo nie miałam ochoty zamieniać ciepłego łóżeczka na zimno na dworze. Ale strasznie jej zależało żebym przyjechała. Po półgodzinnych staraniach w końcu zgodziłam się. Byłam wkurzona na maxa i tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego do niej jadę.
Czekała na przystanku w wyśmienitym humorze, przez całą drogę nie dowiedziałam się czy jest jakiś konkretny powód mojej wizyty. Weszłyśmy do domu i nagle Ola założyła mi opaskę na oczy. Pierwszy raz to zrobiła, więc nie spodziewałam się jak wielka będzie ta niespodzianka. Poprowadziła mnie do swojego pokoju i zostawiła mnie w progu, a sama poszła chyba do kuchni. Już miałam coś powiedzieć, ale nagle poczułam czyjś język w ustach. Serce waliło mi jak młotem. Energicznie ściągnęłam opaskę i przede mną ukazał się piękny mężczyzna. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. To był Adrian.
- Cześć Marta! Tęskniłem za Tobą!
- Yyyy... Cześć. - byłam w takim szoku, że sama siebie zaskoczyłam, że w ogóle odpowiedziałam "Cześć".
- Nie cieszysz się? - spytał.
- Ja? - w tym momencie się nie słyszałam. To jest najgorsze, że w stresowej chwili gada się zazwyczaj głupoty...
- Ty! Marta! Are you ok?
- Yyy... OK.
- Sweety, I'm saying to you. Wake up!
- Forgive me, Adrian. I'm shocked!
- Nareszcie! - krzyknął radosnym głosem.
- Mówisz po polsku? - chyba dopiero teraz to do mnie dotarło. Nawet nie wiedziałam gdzie jestem.
- Tak, uczę się dla ciebie.
- Kochany jesteś! Ale co Cię tu sprowadza?
- Co? - tego zdania mógł nie zrozumieć, ale mój szok był nadal wielki.
- Dlaczego tu przyjechałeś?
- Bo Cię lubię i tęsknię...
- Nie wierzę.
- You must believe.
- I can't...
- Mam ochotę na... - nie dowiedziałam się, bo do pokoju weszła Ola, zabrała coś z szafki i zaprosiła nas do dużego pokoju na kawę i ciasto. A ja chyba domyślałam się, na co miał ochotę Adrian, widziałam ten błysk w oku. Dlatego bałam się koło niego usiąść, ale niestety nie miałam innej możliwości. Usiadł tak blisko, jakby nie było miejsca i jego pewna kość wbijała się we mnie. Miałam wielką ochotę pobawić sie z nim, tak beztrosko. Chociaż miałam wrażenie, że w jego myślach krzyczy słowo ''SEX". Postanowiłam zaryzykować i lekko go popchnęłam. Odwzajemnił ruch. Po chwili objął mnie tak, że nie miałam szansy się wyrwać z jego uścisku.
- Teraz ja mam przewaga! - był słodki jak popełniał drobne błędy. Pociągało mnie to! A przecież nasz język jest bardzo skomplikowany.
- That's right! Masz przewaga!
- Przestańcie! Jak zostaniecie sami, to wtedy będziecie mogli wszystko. A teraz proszę o spokój.
- Dobrze królowo! - odpowiedział Adrian.
- Lizus! - krzyknęłam.
- Co? - tego napewno nie zrozumiał, co było dość zabawne.
- Kochanie, doesn't matter.
- Ok. Ufam ci.
Popołudnie minęło bardzo wesoło, ale po alkoholu miałyśmy mały problem z dogadaniem się z Adrianem, ale jakoś dałyśmy radę. Nie wiedziałam jak on sie dostał do Oli, jak to się stało, ale teraz to nie miało dla mnie znaczenia. Brakowało mi takiego rozluźnienia, a teraz to miało miejsce.
- Ady, jedziemy do mnie? - spytałam.
- Marta, muszę Ci coś powiedzieć.
- Później mi powiesz, musimy już iść, bo spóźnimy się na autobus.
- Dobrze.
W drodze do domu szłam z Adrianem za rękę i akurat trafiłam na 2 ciotki - plotkary, kuzynkę i kilku znajomych. Wszyscy byli zaskoczeni, a ja byłam szczęśliwa, że w ich oczach wreszciee mam jakąś wartość. Zacznijmy od tego, że to Adrian złapał mnie za rękę, a ja postanowiłam to wykorzystać. Moje uczucia względem niego nie były już tak obojętne jak dotychczas, ale trzymałam go trochę na dystans. Nie wiedziałam co tak naprawdę o mnie myślał. Wiedziałam za to bardzo dobrze, że lubi sex, ale nie chciałam być jedną z jego panienek. Tylko, że przebywając z nim, czułam, że wkrótce mu ulegnę...
Na dodatek w domu nie było nikogo oprócz dziadka, ale miał jakąś pracę na dworze, więc on się nie liczył. Stwierdziłam, że muszę się postawić Adrianowi. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Gdyby wiedział, co teraz dzieje się w mojej głowie.
Kiedy wszedł do mojego pokoju, wskoczył na łóżko i włączył TV. Też bym chciała wszędzie czuć się jak u siebie... Miałam wrażenie, że wytrzeźwiał po drodze. Na chwilę zeszłam na dół żeby ochłonąć i zrozumieć, że to nie sen. To nie był sen, bo usłyszałam głośne: - Marta!
Nie spodziewałam się, że od razu rozpocznie taniec erotyczny, brakowało mu tylko rekwizytów, a najbliższa miotła stała na dole. Ale zapomniałam, że miałam kratę przy schodach, a ona idealnie nadawała się do erotycznego tańca.
- Adrian, przestań! - przerwałam jego ulubioną rozrywkę.
- Przepraszam, myślałem, że będzie fajnie.
- Może być fajnie nawet bez twojego tańca. Jesteś piękny, pociągający, bardzo Cię lubię i to wystarczy.
- Ale...
- Slowly, slowly. Will be fine.
- I'm not sure.
- Why?
- 'Cause I want to have...
- I know what do you want! But you should know that I can't! Wiesz co, chyba się nie dogadamy, wracaj do Rumunii! Tam panny napewno Ci nie odmówią!
- Dobrze! Nie będę z Tobą spać, ale możesz chociaż...albo nie. Never mind.
- Bravo. Sometimes you are mature.
- Was it very funny?
- Excuse me. I think that we shouldn't argue. Hug me, please.
- Mmm. Probably I'd like to be your boyfriend.
- It is so curious...
- Can I kiss you?
- Oh yeah. Kiss me now!
Jego pocałunki były wspaniałe. Dreszcze przechodziły po całym moim ciele, temperatura szybko podskoczyła, zwłaszcza, że jego dłonie błądziły delikatnie po moim brzuchu i plecach. Staliśmy w miejscu, ale słyszałam jego myśli, domyślałam się co chciałby zrobić za kilka minut. Nie był natarczywy i to mi się w nim podobało. Dobrze wiedział, że w pustym domu mógłby mnie przygwoździć do łóżka lub do podłogi. Całowaliśmy się dość długo i opadliśmy na stojącą obok kanapę. Chyba nie tracił nadziei, bo chciał mnie rozebrać.
- Adrian, You promised!
- Oh my pretty, forgive me! I thought that... I hope that we'll be have sex. I'm frank.
- Frankness is very important but I want to be friends not lovers! Understand me. Did you stop liking me?
- I always like you. Remember about it. I've a request. Could we talk in polish? I'd like to learn its.
- Oczywiście, ale ja lubię angielski, chociaż robię błędy.
- Ważne, że się rozumiemy. I wiesz, zazdroszczę twój przyszły chłopak.
- Nie wiem czy będę go mieć... To trudne.
- Mógłbym być twój przyszły chłopak?
- Mógłbyś, ale kochany, miłość trzeba czuć, miłość to nie tylko sex.
- Ja wiem, ale lubię sex.
- Ja nie wiem czy lubię, napewno jest cudowny. - wydałam się, tak bez sensu się wydałam, nie chciałam żeby tak wyszło.
- Ty jesteś virgin? Jak to powiedzieć po polsku?
- Dziewica...
- Jesteś dziewica. Boisz się?
- Adrian, nie rozmawiajmy o tym. Nie zrozumiesz. Czuję się beznadziejnie.
- Myślał... myślałem, że jakiś facet Cię oszukał. A ty jesteś taka niewinna.
- Dobrze jest jak jest.
Cmoknęłam go w policzek i poszłam do pokoju. Po chwili Adrian dołączył do mnie.
- Jutro wracam, ale dzisiaj chcę być z Tobą. Obejrzymy film?
- Jeśli chcesz...
- Dlaczego jesteś smutna? Zrobiłeś coś źle?
- Don't worry, please.
- Sweety...
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ta rozmowa do niczego nie prowadziła, niby nic się nie stało i fakt, że to był Adrian nie miał już tak wielkiego znaczenia. Przyzwyczaiłam się do niego, albo nie myślałam logicznie.
- Mówię do Ciebie! - wyrwał mnie z rozmyślań po raz kolejny. Mógłby już przy mnie zostać i być takim dobrym duszkiem.
- Wybacz, nie mogę się skupić.
- Właśnie widzę.
- Bądź przy mnie dzisiaj. Po prostu bądź. Blisko.
- Dobrze, ale uśmiechnij się. Jestem z Tobą.
Poleżeliśmy razem na moim ukochanym łóżeczku, nie zabrakło piszczot i łaskotek. Może był zawiedziony, że ten czas spędził "bezczynnie", ale musiał mnie naprawdę lubić, skoro został ze mną, a nie pojechał np. do hotelu. Z drugiej strony za hotel musiałby zapłacić... Wolałam żyć z myślą, że jednak mnie lubi, w końcu nie byłam aż tak niedostępna.
Od dawna marzyłam o tym, aby zasnąć u boku mężczyzny i w tę noc moje marzenie się spełniło. Wiem, że to mogło inaczej wyglądać, ale mimo wszystko nadal pamiętałam o Kamilu. Czułam też, że Adrian wkrótce znowu mnie odwiedzi.
- O czym myślisz? - spytał, głaszcząc mnie po głowie.
- Yyy. Nieważne. Przepraszam, ale teraz już jestem do twojej dyspozycji.
- Jesteś pewien?
Bardzo mnie tym rozśmieszył, na dodatek spytał z taką powagą.
- Co się stało? Poprawiaj mnie zamiast się śmiać.
- Jesteś taki słodziutki. Kocham Cię!
- Jak to powiedzieć?! - zdenerwował się.
- "Jesteś pewna"
- Więc, jesteś pewna?
- Tak.
- Jesteś pewna i mnie kochasz to...
- To tylko teoria a praktyka będzie później.
- Wiesz, że cały czas mnie prowokujesz.
- Uwielbiam kiedy już nie wytrzymujesz. Mrauu. - posłałam mu zalotny uśmieszek.
- Masakra!
- Ej! To tekst Sorina!
- Pożyczyłem.
- Aha.
- Nie przyjadę do Ciebie już! Jesteś niegrzeczna.
- Czy ja ci coś obiecywałam?
- Nie, ale wiesz jaki jestem.
- No, Ady nie bądź taki. Muszę się oswoić, przyzwyczaić.
- Ale ja jutro wracam!
- Życie jest długie. Jeszcze zdążymy... kiedyś. A teraz kup sobie lalkę.
- Przesadziłaś teraz! - wystraszyłam się nie na żarty. Minę miał jakby chciał mnie zaraz pobić. - Wychodzę!
- Zostań, przepraszam. Ja zawsze muszę coś zepsuć. Błagam!
- No, dobrze, ale nie traktuj mnie jak jakiegoś zboczeńca i kretyna!
- ... Nie będę. Ty umiesz mówić po polsku i specjalnie robisz te błędy. Chciałeś mnie zmylić.
- Staram się. Przynajmniej jest śmiesznie. Nie dałaś się nabrać. Mądra jesteś.
- Bez przesady.
- Czasami Cię nie rozumiem. Myślisz o nim? Dlatego nie chcesz ze mną...
- Adrian,... - nie wiedziałam co powiedzieć, ciągle mnie zaskakiwał.
- Wyjaśnij może tą sprawę do końca i będziesz wiedziała na czym stoisz.
- I ty to mówisz.
- Chcę Ci pomóc.
- Dziękuję, ale teraz porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym.
- Zgasimy światło i...
-... zaśpiewasz mi do ucha...
W pokoju było tak ciemno, że nic nie widziałam. Ady poruszał się bezszelestnie i po chwili usłyszałam:
- Marta give me just a chance Let's go out and dance...
- Adrian...
- No dobrze, już dobrze.
Westchnął głośno i tym razem usłyszałam: - Tu es toujours comme une ange de l'amour Tu est la passion de ma vie.
Rozpłynęłam się.
- Skąd wiedziałeś?!
- Ola mi powiedziała... Wygrałem!
- Idę spać do innego pokoju, bo po tym refrenie...
- ... będziesz chciała kochać się ze mną.
- Wychodzę!
- Nigdzie nie pójdziesz! - złapał mnie za rękę.
- No to ściągaj spodnie, już dłużej nie wytrzymam.
- Hehe i to mi się podoba.
Już rozpinał rozporek, kiedy ktoś z impretem nacisnął na klamkę. Oślepiło nas światło.
- Mogłem się domyślić! - krzyczał Lucian - Dzwonię do Ciebie od 5 godzin! Co ty wyprawiasz? Ocipiałeś?
- Nie zdążyłem ocipieć. A już niewiele brakowało. Czego chcesz?
- A jak myślisz? Zaprosili was na urodziny, za taką kasę, że nie mogłem odmówić. Już jesteśmy spóźnieni!
- Co? Jak? Gdzie?
- W Berlinie. Wszystko Ci powiem po drodze, nie ma czasu. Jedziemy!
- No nie! Zrzeszyłeś i to bardzo. Chyba Ci tego nie wybaczę.
- Nie chcesz zarobic? Wolisz...
- Fuck!
- Adrian, jedź. Przecież nie masz innego wyjścia. Czuję to samo co ty.
- Bardzo się mylisz, domyśl się dlaczego.
- Adrian, zobacz czy Cię nie ma w samochodzie. Przyjedziesz do swojej panny za 2 tygodnie.
- Już idę, ale mógłbyś wyjść na sekundę? Chciałbym...
- Całuj ją, tylko szybko! Kretynie, bo nam kasa ucieka!
- Boshe, gdyby przyjechał 5 minut później, byłoby już za późno. - pomyślałam.
Adrian był tak wkurzony, że zasnął w aucie. Obudził sie w hotelowym łóżku. W pokoju nikogo nie było. Przez chwilę zastanawiał się, jak się tu znalazł, ale kiedy zauważył czapkę Sorina na krześle, przestał się martwić.
Wstał i szedł w kierunku drzwi, chciał wyjść, ale usłyszał rozmowę na korytarzu i zaczął podsłuchiwać.
- Adrian pewnie nie domyśla się, że to było zaplanowane. - powiedział Sorin.
- No jasne, ale ledwo zdążyłem... Jeszcze minuta i Marta nie byłaby już dziewicą.
- Ale się udało, więc nie martwmy się tym. Gorzej będzie jak się dowie, że nie ma żadnych urodzin.
- Spokojnie, załatwiłem koncert w klubie niedaleko.
- Ufff. To dobrze... Ej, Lucian przecież tu śpi Adrian, a my tak głośno gadamy, jeszcze nas usłyszy.
Adrian po tych słowach na palcach wrócił do łóżka i udawał że śpi.
- Nawet tak nie myśl!
Sorin otworzył drzwi: - Przeżyjemy, śpi jak zabity.
- A to kretynka! - pomyślał Ady - Teraz to sobie porozmawiamy.
Po koncercie
- Nie było okazji żeby porozmawiać, pochwal się jak było u Marty? - spytał Sorin.
- Cudownie! Człowieku, takiego sexu jeszcze nigdy nie przeżyłem.
- Jak to? - zdziwił się.
- Właśnie tak! Muszę do niej wrócić jak najszybciej.
- Oh my God, a co ona na to?
- Była w niebie.
Sorin już nie drążył tematu. Był tak oszołomiony, że z trudem przełykał ślinę. Opowiedział wszystko Lucianowi.
Tymczasem u Marty
" Cześć! Dlaczego tak bardzo Ci na mnie zależy? Jeśli chcesz, możemy spotkać się jutro na alejkach
Kamil"
Po tym smsie zrobiło mi się bardzo ciepło. Nie mogłam się doczekać następnego dnia. Nie przeszkadzał mi śnieg i wiatr. O 16.00 mieliśmy się spotkać w umówionym miejscu. Ja przyszłam juz o 15.35, bo nie mogłam wysiedzieć w domu. Tańczyłam z zimna przy ławce i wypatrywałam chłopaka. O 15.55 zobaczyłam, że idzie w moją stronę.
- Witam! - powiedział i podał mi rękę. Miałam uśmiech na pół twarzy.
- Hej! Cieszę się, że Cię wreszcie widzę!
- No cóż. Damian powiedział mi o wszystkim. Wolisz mnie od jakiegoś gwiazdora. Czuję się zaszczycony.
- Trochę czasu Ci to zajęło...
- Jakby to powiedzieć... Nauka, nauka i jeszcze raz nauka.
- A teraz mogłeś zrobić sobie przerwę, bo święta tuż, tuż. Czyli ja też jestem zaszczycona, że poświęciłeś mi trochę swojego cennego czasu.
- Masz trochę racji. Taki już jestem.
- Myślałam, że skoro jesteś taki dobry w szkole, to może przydałaby mi się twoja pomoc.
- Hmm. Jeśli zasłużysz... Pomyślę o tym.
Rozmowa była bardzo miła... i wreszcie z nim rozmawiałam!
- Do Wigilii już się nie spotkamy, więc dzisiaj życzę Ci Wesołych Świąt, ciekawych prezentów i owocnej nauki.
- Dzięki bardzo i wzajemnie.
- Spotkamy sie w czwartek?
- Bardzo chętnie. Mam małą prośbę...
- Słucham.
- Mogę Cię przytulić, żeby życzenia się spełniły?
- Oczywiście. - pięknie się uśmiechnął, słodki blondynek; dopiero stawał się mężczyzną. - W czwartek o 15.00 w tym samym miejscu.
- OK. Papa
- Pa
Wspaniale. Może właśnie potrzebny mi był taki chłopiec,a nie dorosły facet, który ma na drugie imię SEX.
- Dzięki za numer. - powiedział Adrian do łysego kolesia, który już się oddalał - No zobaczymy piękna, kto teraz będzie się śmiał.
"Powinieneś to wiedzieć, twoja nowa koleżanka jest małą dziwką. Spała ze mną, z moim kumplami... Mam kontynuować? Nie wierzysz? [link widoczny dla zalogowanych](...) i [link widoczny dla zalogowanych](...)"
Święta minęły mi szybko i przyjemnie. W środę wysłałam smsa Kamilowi, aby potwierdził czwartkowe spotkanie.
- Damian, co ja mam zrobić?
- Musimy sprawdzić te strony.
- A ja jej zaufałem...
- Ktoś sobie jaja robi, a ty już panikujesz!
- I...?
- To ona...
- Wiedziałem!
- Kamil, daj spokój. To napewno fotomontaż. Z resztą słabo widać. To trzeba wyjaśnić.
- To mi wystarczy. Cześć!
- Zaczekaj! Jestem pewien, że ktoś zrobił Ci głupi kawał.
- To są dowody! Dzięki za wszystko. - wyszedł, trzaskajac drzwiami.
"Już się nie spotkamy. Wiem o Tobie wszystko. Jesteś PUSTA! Żegnaj"
To była straszna wiadomość. Nie wiedziałam skąd mu to przyszło do głowy. Płakałam. Zadzwonił do mnie Damian i wszystko mi wyjaśnił. Znał się dobrze na informatyce i powiedział, że to powstało w Rumunii. A ja nie miałam żadnych pomysłów, kto to mógł zrobić. Nawet nie pomyślałam o Adrianie. Wkrótce wszystkie elementy połączyły się w jedną całość. Sorin napisał mi maila...
Nie zrobiłam nic a straciłam obydwóch.
Wzięłam sprawy w swoje ręce i pojechałam do Rumunii. Sorin długo nie odbierał.
- Tak
- Cześć Sorin, musimy poważnie porozmawiać.
- Poczekaj, słabo cie słyszę... Już jest ok.
- Jestem...
W tej chwili zobaczyłam go przede mną, prawie na mnie wpadł.
- Marta, co ty tu robisz? - ledwo wypowiedział
- Przyjechałam. Muszę coś zrobić.
- Bardzo się cieszę, że tu jesteś..., ale co zamierzasz? Pobijesz go?
- Jeszcze nie wiem.
- Chyba jest w domu, mogę sprawdzić.
- Zaryzykujmy.
Po 20 minutach staliśmy przed mieszkaniem Adriana.
- Wejdę z Tobą. - zaproponował Sorin.
- Powinnam wejść sama.
- Lepiej nie, bo może Cię nie wpuścić. Schowasz się za mną, a potem do dzieła.
- OK.
Sorin przycisnął jakiś klawisz w domofonie i odezwał się Adrian:
- Słucham
- Tu Sorin, jesteś sam?
- Tak, właź.
- Marta, jesteś tego pewna? Jeszcze możesz się wycofać.
- Sorin! - krzyknęłam - Muszę tą sprawę wyjaśnić do końca! Idziemy!
- Dobra, dobra. Kobieto, zaczynam się Ciebie bać. Biedny Adrian... - zaśmiał się.
Drzwi do mieszkania były otwarte, zostawiłam Sorina na korytarzu, a sama weszłam do środka. Przekręciłam zamek. Nie wiedziałam jak się poruszać w tym miejscu, ale jakoś dałam radę. Adrian był w łazience.
- Słyszałem, że wszedłeś. Co słychać?
Kiedy wyszedł miał taką minę jakby zobaczył śmierć, wyciagnęłam go z łazienki, żeby nie miał szansy się schować.
- Dzień dobry kochanie. - zaczęłam bardzo miło.
- Czego chces? Zostaw mnie.
- Jakie miłe przywitanie...
Cały czas trzymałam jego rękę, a on nawet się nie poruszył.
- Zabijesz mnie?
- Wręcz przeciwnie. Zrobiłeś coś bardzo głupiego. Nie spodziewałam się tego po Tobie.
- Przepraszam.. - ukląkł, ale nie byłam pewna czy naprawdę poczuł skruchę.
- Myślisz, że to wystarczy?
- Nie myślę.
- Mam dla Ciebie zadanie.
- Boję się.
- Niepotrzebnie. Skoro niektórzy myślą, że już nie jestem dziewicą, to może mógłbyś mi w tym pomóc...
- Co?
- To co słyszałeś. Będziemy się kochać... zaraz.
Głośno przełknął ślinę, zupełnie nie wiedziałam dlaczego. Może nie lubił kiedy kobieta mu rozkazywała.
- No co? Nie chcesz się kochać ze mną? - złapałam go za niewielkie muły i przycisnęłam do ściany. W ciągu sekundy zmienił wyraz twarzy.
- Kotku, czym sobie na to zasłużyłem?
- Tak po prostu, ale to nie wszystko. Będziesz moim facetem.
- Chcesz faceta erotomana, sex co najmniej 5 razy dziennie po...
- Spokojnie. Przecież masz trasy koncertowe, więc to nie będzie codziennie.
- Już ja coś wymyślę...
- Ej! W samochodzie przy wszystkich odpada!
- No dobra, ale w hotelu...
- Przecież wiesz, że nie zawsze będę z Tobą, mieszkamy dość daleko od siebie.
- Marta, to jest jasne. Tylko powiedz czy chcesz mnie takiego.
- Chcę pod warunkiem, że nie będziesz mnie zdradzał.
- Hmmm
- Będziesz mnie miał kiedy tylko będziesz chciał, ale w granicach możliwości.
- Ciekawa propozycja, kusząca. Ale będziesz chodzić z lodem w majtkach? Nie chcę Cię narażać na takie dolegliwości.
- Czyli nic do mnie nie czujesz? Mam być tylko twoją zabawką?
- Czuję i podobasz mi się, bo walczysz o swoje. Zgadzam się, ale będzie ciężko.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję. Przecież chciałem z Tobą być wcześniej. Naprawdę wybaczysz mi ten głupi żart?
- Wybaczyłam już i wierzę, że jesteś szczery.
Wykorzystał chwilę, w której zwolniłam uścisk i wział mnie na ręce. Zaniósł mnie do sypialni, ramieniem zatrzasnął drzwi. Położył mnie delikatnie na łóżku, powoli ściągał ze mnie ciuchy. Robiło się coraz goręcej i zaczeliśmy nowe, wspólne, erotyczne życie.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
|
|