linda89
40%
Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ok.Kalisza
|
Temat postu: |
|
|
Wstałam z krzesła i wyjrzałam przez szybę, przez którą było widać korytarz. Moje oczy zrobiły się tak wielkie, że chyba zajmowały pół twarzy.
- Przemek, dzwoń po pogotowie. Tak będzie najlepiej.
- Co się stało? Źle się czujesz?
- Widzę Adriana Sanę, więc oszalałam. To lepiej zadzwoń do psychiatryka.
- Ale to jest Adrian Sana. Wszystko z tobą w porządku. Właśnie on będzie twoim partnerem...
Po tych słowach zemdlałam. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Leżałam na kanapie i kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam że Adrian siedzi obok na fotelu.
- No, obudziłaś się! - powiedział Przemek - To ja was zostawiam. Poznajcie się.
Adrian podszedł do mnie i wyciągnął rękę. - Cześć! Pierwszy raz widziałem kobietę, mdlejącą na mój widok.
- Cześć! Jestem Marta. Zemdlałam pierwszy raz w życiu. Miło mi cię poznać.
- A więc to dla mnie zaszczyt. Dobrze, że Przemek stał za tobą, jeszcze byś sobie głowę rozbiła.
- Patrzę na ciebie, ale nie wierzę. Może jeszcze śnię...
- Uszczypnąć cię?
- Mógłbyś?
No i przekonałam się, że jest prawdziwy. Miał czarne sztruksy i niebieską koszulę w kratkę. Wyglądał cudownie... A ja znowu się trzęsłam...
- Czemu się trzęsiesz? Zimno ci?
- Nie. Jestem zdenerwowana. Sesja z tobą to ogromne przeżycie.
- Hmm. Skoro tak mówisz...
Droczył się ze mną i klepnęłam go w ramię. Poszliśmy przymierzyć stroje. Przed obiektywem czuliśmy się świetnie... Do pewnego momentu. Poczułam się dziwnie, kiedy musieliśmy się dotykać. Na początku to było fajne, ale później coś dziwnego się ze mną działo. W moich myślach był dla mnie ideałem, ale przede wszystkim był nieosiągalny, a teraz kiedy byliśmy tak blisko siebie, uświadomiłam sobie, że będzie mi tego brakować. Dla niego to tylko praca, a ja zaczynałam brać to za bardzo na serio. Bo przekroczyłam granicę, która wydawała się nie do pokonania. Rozmarzyłam się. Już nie potrafiłam traktować tego na luzie. Pomyślałam, że to złe, że nie powinnam tego robić. Nie z nim. Bo przyjdzie z tego wielki płacz. On wróci do domu i już nigdy się nie zobaczymy. No może na jakimś koncercie, ale to już nie to samo. Udawałam, że jest w porządku. Zaprowadzili nas na skuter. Siedziałam z przodu, Adrian za mną. Musiał zarzucić mi ręce na szyję. Poczułam miły wietrzyk. Zawsze marzyłam, żeby wiatrakowe powietrze dotykało mnie na jakiejś sesji, ale to było nierealne.
Zrobiło się gorąco, mimo chłodu w studiu. A to następne zdjęcie, kiedy dotykaliśmy się policzkami... Kto to wymyślił w ogóle? I ja miałam się w nim nie zabujać... Właściwie to był stan przedzauroczeniowy. Jeszcze się trzymałam. On był taki ciepły i dobrze nam się współpracowało. Oczy mnie zaczęły boleć od tylu fleszy, Adriana pewnie też, chociaż na kilku fotkach mieliśmy okulary przeciwsłoneczne.
Nie wiem po co było im tyle zdjęć, pewnie i tak wybiorą tylko kilka. Usłyszeliśmy stop. Dostaliśmy nowe stroje. Weszliśmy z powrotem do studia i przywitał się z nami kamerzysta. No tak miała być też jakaś reklama.
- To będzie trwało kilka sekund, będą wstawki. A wy macie najlepsze twarze do tej roli.
- To znaczy? - spytałam.
- Podchodzicie do siebie i się całujecie. Proste, prawda?
To był dla mnie szok. Całować się z Adrianem. Przecież to nie fair, ani dla mnie ani dla niego. A raczej dla mnie. Bo przestałam zachowywać się jak profesjonalistka. Ten pocałunek połączył by nas... Traktowałabym go zbyt osobiście. Nie można udawać pocałunku. Miałam tysiące różnych myśli w głowie.
- Gotowi jesteście? Zrobimy próbę. Do dzieła.
Słyszałam już tylko bicie własnego serca. Nie mogłam się skupić. Chciałam zapaść się pod ziemię. Podszedł do mnie, ale gdy zbliżał usta do moich, odepchnęłam go i pobiegłam przed siebie.
- Co jest do cholery?! - spytał bardzo zirytowany kamerzysta.
- Nie wiem. Spróbuję się dowiedzieć. Przerwa. - powiedział Adrian.
Nawet nie wiem dokąd pobiegłam. Potknęłam się o kilka stołów i krzeseł. Gdzieś po drodze leżał mój pamiętnik, zapomniałam o nim. Usiadłam na kanapie z puszystą, białą narzutą. Płakałam.
Adrian szukał mnie i trafił na mój pamiętnik. Był podpisany. Podniósł i wyleciały z niego 2 małe kartki z notesu. Wiedział, że nie powinien czytać cudzych sekretów, ale uległ pokusie.
"Wiem, że to nie może być miłość. Choć zapewne jest platoniczna. I tak nikt mi nie uwierzy. Nie chcę mówić, że go kocham. Sama nie wiem jak nazwać to, co czuję. Spadło na mnie tak nagle i trwa. Przez chwilę zwątpiłam, bo dostrzegłam jak to wygląda. Wiedziałam, że to nie ma przyszłości. Ale kiedy go zobaczyłam, uczucie wróciło ze wzmożoną siłą. Teraz myślę o nim w każdej godzinie dnia. Wiem, że jest daleko i że nie mam żadnych szans. Ale jeden gest, jedno spojrzenie, mogłyby sprawić wiele. Nie wiem czy mógłby mnie spotkać zaszczyt, że kiedyś mnie dotknie. I boję się tego. Bardzo. To było możliwe, ale jeszcze wtedy nie miałam w sobie żadnych emocji. Chciałam sobie wmówić, że jest mi zupełnie obojętny. Chciałam być twarda. I byłam przez jakiś czas. Ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłam znieść swojej obojętności. Tylko co teraz? On jest bogiem dla mnie. Jest aniołem. Kiedy spojrzał na mnie, moje serce rosło. Nie mogłam opanować łez. Bo to ON na mnie spojrzał. Ten jedyny. Jedyny w moich marzeniach. Nie chcę myśleć o innym, z resztą i tak nie mogę. To już jest niemożliwe. Liczy się tylko on. I nie obchodzi mnie to, że mogę spędzić życie w samotności. Nie wiem czy jakikolwiek inny facet mógłby być dla mnie taki ważny. Jeśli miłość, to do krwi. A nie pierwszy, lepszy ze strachu przed samotnością. Mimo, że to nie jest miłość, ja chcę być wierna wyborowi."
"By Cię Dotykać Deszczem Się Stanę
By Spływać Tysiącami Pocałunków
Po Twoich Policzkach
Zaklęta W Małe Kropelki"
Odniósł wrażenie, że to o nim. A nawet był pewien.
- Super... Ale trafiłem... - mówił sam do siebie.
Usłyszał mój płacz, znalazł mnie i usiadł obok.
- Nie wiedziałem, że tak o mnie myślisz. Pewnie jest ci ciężko.
Zobaczyłam co trzyma w ręce...
- Po tym co przeczytałeś, jeszcze tu jesteś? Przynajmniej wiesz, dlaczego nie mogę cię pocałować.
- Dlaczego? Powiedz mi.
- To byłoby nie fair wobec kogoś...
- Mówisz o mojej dziewczynie?
- Proszę, nie rozmawiajmy o niej.
- OK. Nie będziemy o niej rozmawiać. Ale posłuchaj, gdyby każdy tak podchodził do sprawy, nie powstałby żaden film.
- Tak, ale ja jestem amatorką. A ty...
- Gdybym poznał cię wcześniej...
- Nie musiałeś tego mówić.
- Faktycznie. To głupio zabrzmiało. Przepraszam. To co robimy?
- Nie wiem. Nie mogę się w tobie zakochać.
- Zakochasz się po pocałunku?
- Już mi niewiele brakuje. Nie chcę cierpieć później i robić sobie nieświadomie nadziei. To niestety bywa niezależne ode mnie.
- Skomplikowana jesteś. Nie możesz pomyśleć o tym bardziej służbowo? Albo wyobraź sobie, że całujesz się z kimś innym.
- To już nawet nie chodzi o to. Po prostu wiem, że cię stracę...
- Jak to mnie stracisz?
- Wyjedziesz i o mnie zapomnisz. A chcesz wiedzieć na czym najbardziej mi zależy?
Adrian już otwierał usta, ale wszedł kamerzysta i powiedział, że musimy nakręcać, bo czas to pieniądz.
- Zrobisz to dla mnie? I później mi powiesz to, co chciałaś, OK?
- W porządku. Ale bez języka.
Adrian śmiał się niecałą minutę. Zastanawiałam się czy to, co powiedziałam było aż tak głupie.
- Dobra, będzie bez języka.
Ta scena wyszła pięknie. I nie musieliśmy jej powtarzać. Kiedy poczułam jego usta, zrobiło mi się gorąco i miałam motylki w brzuchu. Niesamowite wrażenia. Pocałunek trwał 10 może 15 sekund.
- Brawo! Super wam to wyszło! Tak, jak sobie wyobrażałem. Dzięki. Jutro zobaczycie jak wyglądacie.
- Dzięki. Do jutra. - odpowiedzieliśmy razem.
- I co? Nie było tak źle.
- No nie było źle. Było fajnie.
- Nawet mi smakowało!
- Adrian, jesteś okropny!
Zaczęłam go boksować i wyszła z tego mała, milutka bójka.
- To co chciałaś mi powiedzieć? Na czym ci zależy?
- Na tym, żeby cię nie stracić... Chciałabym, żebyś był...
- Kim?
- Moim przyjacielem...
- Nie wiem czy byłbym dobrym przyjacielem. To jest duże zobowiązanie.
- Czyli miałam rację...
- Wiesz, mógłbym ci dać swoje namiary, ale jaką mam pewnośc, że nie rozdasz tego dalej? I moja prywatność zniknie. Może nawet wydajesz się wiarygodna, ale... Nie znam cię...
- Masz rację. Jestem jedną z wielu i niczym się nie wyróżniam. Dlaczego miałbyś wybrać akurat mnie...
- To nie do końca tak. Zaskoczyłaś mnie.
- Wybacz. Nie powinnam była na nic liczyć. Żyjemy w różnych światach. Ale i tak znaczysz dla mnie wiele.
- Bardzo mi miło. Jestem trochę zmęczony. Wracam do hotelu. Pogadamy jutro.
- Trzymaj się.
Nie wiedziałam czy coś jeszcze mam powiedzieć, ale poczułam się przegrana. Popatrzył na mnie chwilę, a później przytulił, cmoknął w policzek i wyszedł.
Zostałam na kanapie. Czułam się dziwnie. Nawet nie umiem tego nazwać. To był stan beznadziejności. Wszedł Przemek i przyglądał mi się.
- Wiem, że strasznie wyglądam.
- Pięknie wyglądasz! To co? Idziemy na piwko do mnie?
- Chyba chciałabym przestać istnieć.
- Nie gadaj głupot! No chodź, pogadamy o czymś miłym, może obejrzymy jakiś film. No to jak, koleżanko?
I znowu zaczęłam płakać. On był miły, a ja płakałam... Przytuliłam się do niego, głaskał mnie po włosach.
- Widzę, że to jakiś większy problem. Opowiesz mi?
- No jasne, ale chodźmy stąd.
Wypiliśmy po 2 i pół piwa. Pierwszy raz wypiłam tyle. Ale sytuacja tego wymagała.
- Gdybym wiedział, że tak o nim myślisz...
- Gdybyś wiedział, to nie poznałabym ciebie.
- Dobrze, że są też dobre strony... Ale czuję się odpowiedzialny za twój stan.
- Nie przesadzaj! Będę musiała sobie z tym poradzić.
- Na mnie możesz liczyć.
- Dzięki! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Obejrzeliśmy 2 komedie. Były super. I moje samopoczucie też się polepszyło.
Rano obudził mnie zapach kawy.
- Przemek, jesteś kochany!
- Wiem. Co chcesz? Jajecznicę, bułkę z serkiem, pomidorem, kiełbasę?
- Zrobiłeś zakupy. I jeszcze się tak poświęcasz dla mnie. Czym sobie na to zasłużyłam?
- Jesteś moim gościem i na dodatek bardzo cię lubię.
Czekało mnie kolejne spotkanie z Adrianem. Już był w studiu, kiedy tam weszłam.
- O, cześć Marta. Zobacz, jak fajnie to wyszło.
No muszę przyznać, że foty zostały wykonane bardzo profesjonalnie i nawet mój wygląd na nich mi się podobał. A zdjęcia Adriana... Mmm. Poezja. Bałam się spojrzeć na naszą reklamę, ale w końcu odważyłam się. Była wspaniała. Chciałam na nią patrzyć bez przerwy. Na szczęście dostaliśmy kopie i odbitki.
- Teraz masz pamiątkę i piękne zdjęcia.
- Zdjęcia, o których dziewczyny mogą tylko pomarzyć.
- To jest fakt. A o tej reklamie...
- A jak ta reklama będzie w telewizji?!
- No to wszyscy będą ci zazdrościć.
- Wszystkie... Aż w końcu, któraś mnie znajdzie i zabije...
- To ja wtedy zabiję ją... Dlaczego masz taki czarny scenariusz?
- Niektóre laski bywają bardzo groźne...
- Chcesz ochronę?
- Hehe. Może by się przydała.
- Fajnie mi się z tobą pracowało.
- Mi z tobą też. Ale to jest wiadome.
- Apropos wczorajszej rozmowy...
- Nie wracajmy do tego. Zachowałam się...
- Nie wiesz, co chcę ci powiedzieć, a przerywasz mi. Nieładnie. Bo jeszcze zmienię zdanie.
- Przepraszam.
- Postanowiłem jednak cię wyróżnić... Daj mi swojego maila i numer telefonu. Ale jeśli ktoś się o tym dowie, przestanę się do ciebie odzywać, nie dam ci żadnego autografu, zero zdjęć... Mam wymieniać dalej?
Byłam oszołomiona. Jego słowa były dla mnie niebem. Nieprawdopodobne.
- Adrian, Kocham Cię! - rzuciłam mu się na szyję - Wybacz, to chyba nieodpowiednie słowa.
- Nie, dlaczego? Pokazałaś, że bardzo się cieszysz.
- Jesteś cudowny, wspaniały, super, extra, najlepszy, kochany... Mam wymieniać dalej?
- Jeśli możesz...
- Jesteś aniołem.
- To już czytałem.
- Nawet nie wiesz co ja czuję w tej chwili.
- Nie wiem. Ale ciesze się, że ty się cieszysz. Ale pamiętaj!
- Oczywiście. Dla ciebie wszystko!
- No to super, że się rozumiemy. Odezwę się do ciebie wkrótce. Do usłyszenia, moja przyjaciółko!
Trwaliśmy w długim uścisku, trudno było mi sie od niego odkleić, ale nie prostestował.
To było piękne, że mi zaufał. Pewnie wyczuł moją desperację i nadzieję zarazem. Uczynił mnie osobą najszczęśliwszą na całym świecie, chociaż może nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.
Przemek dostrzegł, że mam świetny humor i nawet zaproponował mi odwiezienie do domu. Doszłam do wniosku, że naprawdę mnie polubił. Imponowało mi to.
- Od razu lepiej wyglądasz z uśmiechem. Twoje wynagrodzenie. - podał mi kopertę. Było tam 2500zł.
- Wow!
- Czyli jesteś zadowolona?
- Jeszcze pytasz?!
Przez drogę oboje mieliśmy świetne nastroje. Śpiewaliśmy razem.
- Zobaczymy się jeszcze? - spytał.
- Oczywiście! Teraz wiesz, gdzie mieszkam, więc łatwo do mnie trafisz.
- Powiedz mi jeszcze, które okno jest twoje, żebym wiedział gdzie serenady śpiewać.
- Hahaha. Z tej strony go nie widać.
- I tak się dowiem.
- Nie wątpię.
Pożegnaliśmy się.
Położyłam sie do łóżka. Myślałam o moim wielkim szczęściu. I przede wszystkim o tym, że dla Adriana z przyjemnością zachowam tę tajemnicę.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
|
|